Title: "Kosmos" Witolda Gombrowicza, czyli zagłada powieści
Author: Krzysztof Uniłowski
Citation style: Uniłowski Krzysztof. (1994). "Kosmos" Witolda Gombrowicza,
czyli zagłada powieści. W: K. Krasuski (red.), "Cezury i przełomy : studia o
literaturze polskiej XX wieku" (S. 99-107). Katowice : Wydawnictwo
Uniwersytetu Śląskiego
K r z y s z to f U n iło w sk i
„ K o sm o s ” W ito ld a G o m b ro w ic z a ,
c z y li z a g ła d a p o w ie ści
Powieść to gatunek wspomagający dzieło epistemologicznej mistyfikacji.
Współtworzyła ona mit człowieka-podmiotu poznającego1 . K o sm o s W itolda
Gombrowicza, gdzie narracja traci status odrębnego, „znaczenionośnego ”
poziomu tekstu, wskazuje na iluzoryczność poznawczych uroszczeń człowieka,
zakreślając tym samym horyzont możliwości gatunku.
Narrator powieści zapowiada: „Opowiem wam inną przygodę dziwniej
szą...” 2 Termin „przygoda ” jest tu używany wymiennie z terminem „histo
ria ” 3 4
. W arto przypomnieć, jak długo — bo aż do XIX wieku — to ostatnie
słowo towarzyszyło epice. Również w sensie genologicznym4. W incipialnej
formule przywołana więc zostaje świetna tradycja epicka operująca bogatym
i dobrze znanym repertuarem konwencji fabularnych i narracyjnych 5 .
Otóż nadawać światu sens znaczy tyle, co czynić go „historycznym ” . Ce
lem jest skonstruowanie (bohaterowie K o sm o su upieraliby się może przy
słowie: odkrycie) historii, którą już bez trudu można by opowiedzieć. Fa
1 Zob. uwagi M. Bachtina: E p o s i p o w ie ść . W: idem: P ro b le m y e s te tyk i i lite ra tu ry . Przeł.
W. Grajewski. W arszawa 1988, s. 551.
2 W. Gom browicz: K o sm o s. W: idem: D zieła . T. 5. Kraków 1986, s. 5. W szystkie następne
odesłania i cytaty z K o sm o su pochodzą ze wspomnianego wydania. Będą one oznaczane znakiem
„K.” i podanym po przecinku numerze strony.
3 Zob. K., s. 136, 139.
4 Por. tytuły romansów (poczynając od prozy hellenistycznej), nowożytnych powieści
(np. H isto ire d e G il B la s... A. R. Lesage ’a, T h e H isto ry o f T o m J o n e s... H. Fieldinga itd.),
ale również P a n T a d e u sz, c zy li o sta tn i za ja zd n a L itw ie . H isto ria szla c h e c k a z ro k u 1 8 1 1 i 1 8 1 2 ...
A. Mickiewicza.
5 Na temat gawędowej proweniencji incipitów Gombrowicza pisze M. Głowiński: P a ro d ia
k o n stru k ty w n a (O „ P o rn o g ra fii" G o m b ro w ic za ). W: idem: G ry p o w ie śc io w e. S z k ic e z te o rii
i h isto rii fo r m n a rra c y jn y c h . W arszawa 1973, s. 279 — 280.
100
Krzysztof Uniłowski
buła K o sm o su dotyczy uporczywych prób budowania historii — stanowi więc
swoistego rodzaju metafabułę, fabułę o fabule (historii fikcjonalnej): Witold-narrator opowiada, jak dawno temu w Zakopanem W itold-bohater
usiłował skonstruować historię, odwołując się do takich matryc, jak kryminał,
romans czy horror.
Śledztwo, którego animatorem jest Fuks (korzystający z wymuszonej
perswazją i nudą życia na letnisku pomocy W itolda), winno ustalić, czy kolejne
„wieszania ” mają charakter przestępczy i odkryć tożsamość sprawcy (przy
założeniu, że powieszenia wróbla i patyka dokonała ta sama osoba). Rozwija
się ono jednak bardzo ślamazarnie, a to dlatego, że rdzenie wątku kryminal
nego zostały osłabione (dotyczy to szczególnie tych funkcji kardynalnych, jakie
powinny zamykać sekwenq'ę). Tak więc, kiedy Fuks zauważa na suficie pokoju
niby-strzałkę (otwiera się alternatywa:,jeśli strzałka, to na coś wskazuje ” albo
, jeśli nie strzałka, to nie wskazuje ” — K., 26), bohaterowie odszukają jedynie
powieszony na wyszczerbieniu cegły patyk. To zbyt mało, aby przyjąć tezę, że
strzałka do czegoś prowadzi. Zbyt wiele, żeby ją odrzucić. Alternatywa nie
zostaje rozstrzygnięta. Sekwenq'a fabularna nie zostaje logicznie zamknięta.
W konsekwencji kolejne epizody wątku kryminalnego nie następują po
sobie, lecz raczej powielają tę samą procedurę, jaka nieodmiennie daje te same
wyniki. Podobieństwo epizodów przy jednoczesnej niemożliwości odpowiedzi
na postawione przez bohaterów pytania staje się oznaką tajemniczości,
„metafizycznego ” niepokoju. „Horror story ” , który Kazimierz Bartoszyński
dostrzega w K o sm o sie 6 , jest efektem niemożności fabularnego spełnienia wątku
kryminalnego. Zagadka, jakiej rozwiązać nie można, napawa grozą. Wieszając
kota Leny W itold zmienia się z dra W atsona w bohatera horroru. Śledztwo
zostaje zastąpione przez rytuał.
W tym momencie wątek kryminalny traci znaczenie. Wprawdzie Fuks (ta
mizerna kopia Sherlocka Holmesa) parokrotnie próbuje go reaktywować, ale
dla W itolda kolejne wizje lokalne w miejscach „wieszań ” nie należą już do
porządku śledztwa, lecz stanowią obrządkowe gesty. Fuks zaś, który nie wie
o tym, że to W itold powiesił kota, staje się — poczynając od piątego rozdziału
— postacią drugoplanową. Hipotekstem K o sm o su nie jest przeto kryminał, ale
jedynie pierwszy rozdział kryminału. Konwencja ta została przywołana
w utworze właśnie po to, by jej nie spełnić 7 .
„Horror story ” ma się w K o sm o sie lepiej od kryminału. „Rymując” kolejne
„wieszania ” , W itold tworzy „mitologię prywatną” 8 . Ba! dane mu jest spotkać
6 Zob. K. Bartoszyński: „ K o sm o s" i a n ty n o m ie . W: G o m b ro w ic z i k r y ty cy . Red. Z. Ła
piński. Kraków 1984, s. 664 — 666.
1 Na tych samych prawach przewija się przez K o sm o s wątek romansowy związany z W itolda
„dobijaniem się do Leny ” .
8 Zob. B. Schulz: „ F e rd y d u rk e ” . W: idem : O p o w ia d a n ia . W y b ó r e se jó w i listó w . Oprać.
J. Jarzębski. W rocław 1989.
„Kosmos ” W itolda Gombrowicza, czyli zagłada powieści
101
proroka i wyznawcę innej jednoosobowej sekty — Leona. Ale tego rodzaju
pseudometafizyczne obrządki, będąc prywatnymi, są zarazem czymś wstyd
liwym, skrywanym, zastępczym sposobem realizacji własnych pragnień. „Pry
watne mitologie ” to ostatnia ucieczka w momencie, gdy rzeczywistość porazi
nas swoim prawdziwym obliczem. Są infantylną fikcją, metafizyką dla ubo
gich 9 .
Kazimierz Bartoszyński pisze o zajmującej nas powieści, że „usiłuje się tu
bezskutecznie skonstruować sam fakt, samo sensowne zdarzenie ” 10 . Udało się
to w pełni w Z b ro d n i z p re m e d y ta c ją , gdzie logika rozwoju fabuły „powołała ”
fakt: perfekcyjnie przeprowadzone śledztwo wymusiło popełnienie zbrodni.
Tymczasem w K o sm o sie powieściowa epistemologia nie pokrywa się z ontologią: jeżeli coś jest, to fakt ten automatycznie nie decyduje, że to „coś ”
zarazem „coś znaczy ” . Znaczenie u Gombrowicza jest częścią kultury, jest
tworem wtórnym, „sztucznym ” , wykreowanym przez człowieka 11 .
W itold-bohater egzystuje jednocześnie w planie percepcji (tu dosięga go
„nadmiar ” przedmiotów) i w planie poznawczym (gdzie usiłuje dokonać
systematyki bytu). Owo „podwojenie” , owszem, wytwarza dystans niezbędny
do opisania przedmiotu dociekań, ale jednocześnie zawiesza w próżni tychże
dociekań efekty. Projekt uobecnienia bytu za pomocą konstrukcji poznawczej
(tj. historii) jest niewykonalny, jeżeli przyjmujemy będący wstępnym warun
kiem epistemologii Zachodu dualizm podmiotu i przedmiotu poznania czy
(lub) dualizm języka i bytu. Wypowiedź odsuwa bowiem wyrażone od
istniejącego. Tak poczyna się dystans narracyjny. Tak rodzi się historia. Ale
jednocześnie ta epistem ologiczna konstrukcja nie jest w ery
fikowalna, oddala się od transcendującego przedm iotu.
Owo rozdarcie epistemologii i ontologii, historii i zdarzeń-faktów, znacze
nia i przedmiotu stwarza bohaterom nieograniczone możliwości w mnożeniu
ujęć rzeczywistości. Witold powiada:
Gdy się zważy, jak olbrzymia ilość dźwięków, kształtów, dochodzi do nas w każdym
momencie istnienia... rój, szum, rzeka... cóż łatwiejszego, jak kombinować!
(K ., 4 6 )
9 Naszym zdaniem A. O kopień-Sław ińska przeceniła rolę Leona w powieści, widząc
w jego systemie zasadę, na podstawie której funkcjonuje świat przedstawiony. Zob. W ielk ie
h e rg o w n ie , c zy li h ip o te za je d n o śc i „ K o sm o su ". W: G o m b ro w ic z i k ry tyc y ...
10 K. Bartoszyński: „ K o sm o s" i a n ty n o m ie ..., s. 674.
11 Kultura nigdy nie była kategorią promowaną w pisarstwie Gombrowicza. Jej koszmar jest
bez wątpienia rezultatem alienacji. Jednocześnie tworzone przez postaci z utworów autora
K o sm o su „mitologie prywatne ” są zaledwie karykaturą kultury oficjalnej. Chwyty służące
produkowaniu tych koncepcji (kontaminacja, paralogika, łączenie wyrazów na zasadzie współ
brzmień) z jednej strony odwołują się do zmitologizowanej przez awangardę koncepcji poezji jako
sposobu ujmowania świata za pomocą metafory i metonimii — na podobieństwo człowieka
pierwotnego (w tym sensie utwory Gombrowicza są parodią „powieści mitograficznej” ), z drugiej
— do mechanizmów języka dziecięcego, co służy ośmieszeniu wzorca „wysokiego ” .
102
Krzysztof Uniłowski
Nie jest to jednak okrzyk triumfu. Bo też dopiero w tym momencie
trudności poczynają się piętrzyć. W itolda łatwość kombinowania przeraża,
skoro:
1. Nie ma gwarancji co do prawomocności poczynionego wyboru. W stęp
nym krokiem poznawania (porządkowania) jest naturalnie selekcja danych,
wyodrębnienie „naczelnej melodii, trzonu jakiegoś, wokół którego mógłbym
sobie moje dzieje tutaj odtworzyć, ułożyć ” (K., 75). Tymczasem nadmiar
danych nie pozwala nam takiej selekcji dokonać. W tej sytuacji nasz wybór
będzie motywowany przypadkiem czy subiektywnym widzimisię, skoro „wszy
stko było równie ważne i nieważne ” (K.., 75).
2. W rezultacie historia-fabuła, o ile zostanie zbudowana, nie może mieć
pokrycia w faktach. Staje się równoznaczna fikqi literackiej. Wreszcie, historii
takich można skomponować nieograniczenie wiele i każda z nich będzie tyle
samo warta. Dlatego W itold niejeden raz podkreśla własny sceptycyzm wobec
wartości podjętych działań poznawczych12 .
3. Nieograniczona dostępność i łatwość kombinowania może pociągnąć za
sobą inflację procedur poznawczych, co w perspektywie doprowadzi do
entropii kultury.
Jak widać, przemożna łatwość kombinowania wiedzie do przekreślenia
epistemologii zachodniej. Okazuje się ona iluzją, literacką fikcją. Ponie
waż działania poznawcze bohaterów są przekładalne na pojęcia związane
z praktyką pisarską, możemy też mówić ozagrożeniu pow ieści przez
fabulacj ę 13 .
Narracja bowiem traci u Gombrowicza status odrębnej, zewnętrznej wobec
świata przedstawionego płaszczyzny paradygmatycznej:
„Trzeba to będzie wszystko wyświetlić, wyjaśnić, dojść do sedna ” ... ale nie wierzyłem,
aby inspekcja pokoiku cokolwiek wyświetliła, tyle tylko, że ten nasz projekt na jutro
pozwalał jakoś lepiej wytrzymać tę dziwną zależność ust od ust, miasta od miasta, gwiazdy
od gwiazdy...
(K . 47)
Wszystko, na razie, w porządku. Epistemologiczny projekt, p a r e x c e lle n c e
narracyjny, rzutowany w przyszłość (nicość) pozwala „lepiej wytrzymać ”
samoodsłaniający się w nieskończoność szereg desygnatów. „Lepiej wytrzy
mać ” , znaczy tu tyle, co przetrzymać, znieść w nadziei dotarcia do a rch e.
Nadzieja ta jest nadzieją narracji, która „wszystko wyświetli, wyjaśni, do
prowadzi do końca ” . Może już jutro. Jest nadto wyrazem buntu wobec
12 Zob. K., s. 28, 35, 38, 44, 76.
13 Już przy okazji P o rn o g ra fii G łowiński — choć kwestii tej nie rozwija — zauważa, że
„kreowany przez Gombrowicza podmiot narracyjny można określić mianem tabulatora ” (P a ro d ia
k o n stru k ty w n a ..., s. 290).
„Kosmos ” W itolda Gombrowicza, czyli zagłada powieści _____________________________
103
uczestnictwa w „dziwnej zależności” , wobec deprecjonowania podmiotowości.
Ale oto nagle:
[...] i ostatecznie cóż takiego dziwnego, że usta odsyłają do ust, gdy ciągle, bez przerwy,
jedno odsyłało mnie do drugiego, za jednym drugie się czaiło, za ręką Ludwika ręka Leny,
za filiżanką szklanka, za smugą na suficie wyspa, świat był doprawdy rodzajem parawanu
i nie udzielał się inaczej, jak tylko przekazując mnie wciąż dalej — rzeczy bawiły się mną
w piłkę!
(K ., 4 7 )
Mamy tu do czynienia z bachicznym tańcem (który powróci w finałowej
scenie) podmiotu (już-nie-podmiotu) pomiędzy szeregiem „znaczących ” a nieu
chwytnym, przeniesionym w niedostępne jutro, „znaczonym ” . Bohater przed
stawia się jako wędrujący znak, przekazywany sobie nawzajem przez po
strzegane przedmioty. Podmiot staje się różnicą słów, funkcjonując jako c a rte
p o sta le . Jeśli nawet bohaterowie K o sm o su będą usiłowali kontynuować re
fleksję poznawczą aż do momentu, w którym słynny ostatni akapit powieści
jednym pociągnięciem strugi deszczu przekreśli wykluwające się porządki,
wyrok już został wydany. Bohater nie uporządkuje świata, narrator nie
uporządkuje swojej opowieści. Owszem, opowie ją, tylko że, jak powiada
Ojciec-Profesor: „Świat dla niego [Witolda — K. U.] / To niezorganizowana
przygoda, to wątek / Nieokiełznany.” 14
Na antypodach tradycyjnej fabuły-historii znajduje się — mówiąc słowami
Gombrowicza — „[forma — K. U.] sama w sobie, jak jakaś czarna rzeka,
płynąca osobno, zbełtana, kryjąca w sobie możliwości kształtowania, nie
zgłębiona ” 15 , historia jako „niezorganizowana przygoda ” , królestwo nad
miaru, który zmusza człowieka w próbach ogarnięcia go do prawdziwej
ekwilibrystyki. Chodzi więc o uchwycenie w tekście historii w ruchu, dynami
cznej, historii, która jest równoznaczna bytowi. Tak pojm owanej his
torii nie m ożna po prostu opow iedzieć, bez względu na to, czy
sięgniemy po tę, czy inną technikę narracyjną. W itold-opowiadacz jest tego
w pełni świadomy:
Nie potrafię tego opowiedzieć... tej historii... ponieważ opowiadam e x p o st. [...] A jak
opowiadać nie e x p o st?
(K ., 2 4 )
W tym momencie opowiadanie może potoczyć się dalej, ale my już wie
my, że kłamie ono historii, którą ma wyrażać. Opowiadać w K o sm o sie to
z jednej strony tworzyć porządek, z drugiej — nie ufać temu porządkowi, *
13
14 W . G om brow icz: H isto ria [nie dokończony dramat]. W arszawa 1990, s. 14.
13 Idem : T e sta m e n t. W arszawa 1990, s. 39.
104
Krzysztof Uniłowski
a więc nieustannie przekraczać, kwestionować narrację, porzucać ją tak, jak
wąż porzuca liniejącą skórę.
Przełamanie dystansu (oddalenia) podmiotu mówiącego od przedmiotu
wypowiedzi jest jednak możliwe, tyle że za cenę rezygnacji z narracyjnego
trybu wypowiedzi. Chodzi tu o te fragmenty tekstu, które Bartoszyński
charakteryzuje jako „wypowiedzi parataktyczne, niezhierarchizowane syntaktycznie, ewokujące wrażenie mnogości” 16 , a które — w odróżnieniu od
narracji — można by nazwać prezencjam i17 . Choć stanowią one niewielki
procent tekstu, owe „enklawy chaosu ” są, według Bartoszyńskiego, punktem
wyjścia dla działań porządkujących, wyrażonych już za pomocą narracji.
Przytoczę pierwszą 18 w tekście K o sm o su tego rodzaju wypowiedź:
Pot, idzie Fuks, ja za nim, nogawki, obcasy, piach, wleczemy się, wleczemy, ziemia,
koleiny, gruda, błyski ze szklistych kamyczków, blask, upał brzęczy, gorąco drgające,
czarno od słońca, domki, płoty, pola, lasy [...].
Należałoby podreślić, że prezencje unaoczniają nie tylko to, co istnieje
„teraz ” i „tutaj” (korelatem czasowym prezencji jest teraźniejszość), ale
również to, co istnieje „nie-teraz ” i „tutaj” , byt przeszły i byt przyszły,
uobecniające się w świadomości prezentera. Oto dalszy ciąg cytatu:
[...] ta droga, ten marsz, skąd, jak, dużo by gadać, prawdę mówiąc byłem zmęczony ojcem
i matką, w ogóle rodziną, zresztą chciałem odwalić przynajmniej jeden egzamin, a też
zaczerpnąć zmiany, wyrwać się, pobyć gdzieś daleko. W yjechałem do Zakopanego, idę
Krupówkami, zastanawiam się, jaki by pensjonacik niedrogi wytrzasnąć i spotykam Fuksa,
ryża morda wyblakła blond, wyłupiasta, spojrzenie wysmarowane apatią, ale ucieszył się
i ja się ucieszyłem, jak się masz, co tu robisz, szukam pokoju, ja także, mam adres
— powiedział — dworku, gdzie i taniej, bo daleko, prawie na gołej wsi.
Następne zdanie to powrót do prezencji „teraz-tutaj-bytu ” :
Idziemy więc, nogawki, obcasy w piasku, droga i gorąc, patrzę w dół, ziemia i piasek,
iskrzą się kamyczki, raz, dwa, raz, dwa, nogawki, obcasy, pot, śpik w oczach niewyspanych
z pociągu i nic prócz kroczenia tego oddolnego.
(K „ 5 )
16 K. Bartoszyński: „ K o sm o s" i a n ty n o m ie ..., s. 656.
17 Ponieważ, jak zauważa S. Eile, „niezależność bytowa rzeczywistości powieściowej
określana jest [...] jedynie w relacji do podmiotu wypowiedzi ” , to „nawet w nowoczesnym
monologu wewnętrznym, oddającym chaotyczny »strumień świadomości«, zaznacza się odrębność
narratora od podmiotu przeżyć ” (Ś w ia to p o g lą d p o w ie śc i. W rocław 1973, s. 8); prezencja znosząca
odrębność mówiącego od podmiotu przeżyć, wypowiedzi zaś od świata przedstawionego nie mieści
się w kategorii narracji.
18 Kolejne przykłady prezencji można znaleźć na stronach: 37, 40 — 41, 81 — 82, 90, 99 — 100,
116, 117, 148.
„Kosmos ” W itolda Gombrowicza, czyli zagłada powieści
105
Mechanizm wytwarzania prezencji jest niezwykle prosty: rozsunięte rdze
nie, wprowadzone w tekst przez narratora, zostaje wypełnione przez sekwencję
prezencyjną, „niższą” paradygmatycznie. Jak łatwo zauważyć, w istocie
prezencje stanowią pewnego rodzaju enklawy: są bowiem otoczone narracją.
Cytowany fragment zamyka wypowiedź opowiadacza: „[Fuks] stanął” . Przej
ście od prezencji do narracji zostało tu dodatkowo wzmocnione przez kontrast:
sekwencja prezencyjną rozwijała się wokół marszu bohaterów, sekwencja
narracyjna rozpoczyna się z chwilą ich zatrzymania.
Powieść pojmowana jako prefiguracja procesu poznawczego, a taka zawsze
była przynajmniej powieść nowożytna, jest przeto w K o sm o sie zagrożona nie
tylko przez fabulację, ale również — „z drugiej strony ” — przez prezencję.
Zaniechanie działań poznawczych przez W itolda-bohatera oznaczałoby znie
sienie narracji przez prezencję, a więc klęskę opowieści (wariant a la proza
Białoszewskiego). Słynne Gombrowiczowskie „igranie z formą ” 19 , „nieus
tanna oscylacja ” 20 przedstawia nam się przeto jako ciężka konieczność
mająca na celu uratowanie powieści. Wszak — zapewnia Umberto Eco:
Twórcę dzieła otwartego, który proponuje odbiorcy mnogość światów formalnych, dzieli od
niezróżnicowanego chaosu, nie dającego żadnej przyjemności estetycznej — zaledwie jeden krok;
uratować go może jedynie zastosowanie dialektyki wahadłowej. 21
Skoro interpretacja (domena narratora) jest jedynie refleksem (śladem)
zdarzenia narracyjnego ukazanego z punktu widzenia bohatera, to ostatnie zaś
— śladem zdarzenia ontologicznego (tego, co było się zdarzyło „naprawdę ” ),
metafabułę K o sm o su możemy określić mianem „fabuły pionowej” . Jak pisze
autor tego terminu, Stefan Szymutko:
Szansa pisarska, którą otwiera fabuła pionowa, to szansa zapytania, jak to się dzieje, że tak
mocno zakorzeniona w swoim czasie jednostka usiłuje wyjść ponad ten czas, odkryć sens świata
i siebie w nim.22
Sprecyzujmy, że w naszym wypadku „fabuła pionowa ” pozwala właśnie na
oscylację między poziomem prezencji a fabulacji. Z płaszczyzn paradygmatycznych K o sm o su zakwestionowaniu nie podlegają bowiem dwie: najniższa
— domena prezentera, oraz najwyższa — płaszczyzna działań podmiotu
czynności twórczych. Można więc „fabułę pionową ” ująć jako konstrukcję,
19 Zob. J. Błoński: O G o m b ro w ic zu . „Miesięcznik Literacki” 1970, nr 8, s. 45.
20 Zob. K. Bartoszyński: „ K o sm o s" i a n ty n o m ie ..., s. 681 — 682. Zob. także: J. Jarzęb
ski: G ra w G o m b ro w ic za . W arszawa 1982, s. 90.
21 U. Eco: D zie ło o tw a rte . Przeł. J. G ałuszka i in. W arszawa 1973, s. 133.
22 S. Szym utko: K o n ie c p o ro zu m ie n ia z o d b io rc ą (O o d m ia n ie p o w ie śc i h isto ry c zn e j
stw o rzo n e j p r z ez T . P a rn ic k ie g o ). W: S tu d ia o p rze m ia n a c h g a tu n ko w y c h w p o w ie śc i p o lsk ie j X X
w ie k u . Red. T. Bujnicki. Katowice 1987, s. 134.
106
Krzysztof Uniłowski
której zadanie polega na przerzuceniu mostu między dwoma momentami:
„realną ” teraźniejszością autora wewnętrznego oraz „kreowaną” teraźniejszoś
cią prezencji. Z tym że — pamiętajmy — wznoszenie takiego mostu jedno
cześnie odwleka jego wzniesienie.
Mechanizm rozsunięcia/odwleczenia jest w K o sm o sie wzięty w nawias
dzięki typowemu dla pisarstwa Gombrowicza zabiegowi identyfikacji autora
z narratorem i z bohaterem. Przeto „Witold Gombrowicz ” podlega tu
nieustającemu rozwarstwieniu, zachowując zarazem tożsamość. Jeżeli, jak
pisze Jarzębski, „rozwarstwienie języka” nie prowadzi do rozpadu, lecz do
nadbudowywania pięter „wielopłaszczyznowej piramidy wypowiedzi o wypo
wiedziach ” 23 , to właśnie dlatego, że jest to język scalony w jednym podmiocie
literackim, który zresztą jest nie tyle użytkownikiem tego języka, ile — całkiem
po prostu — tym właśnie językiem.
Dokonując radykalnej krytyki tradycyjnej powieści, gdzie narracja sta
nowi płaszczyznę odrębną, „transcendentną ” wobec świata przedstawionego,
Gombrowicz wskazuje na kilka możliwości wyjścia poza horyzont powieści.
Pierwszą szansą byłaby fabulacja, gdzie „w miejsce konwencji »pośrednictwa«
występuje [...] jawna kreacja rzeczywistości, w założeniach pochodnej od
podmiotu wypowiedzi [...]” 24 . Drugą — prezencja, gdzie podmiot zakorze
nia się w bycie, należy do niego. Obydwie formuły są jednak przez autora
K o sm o su postrzegane jako zagrożenie. Pierwsza bowiem oznacza odjęcie
światu przedstawionemu ontologicznej podstawy, wyrzucenie poza tekst sfe
ry bytu, rzeczywistości (cokolwiek by pod tymi terminami rozumieć). Dru
ga — rezygnację z poznawczych aspiracji. Gombrowicz wybiera trzecią dro
gę: bohaterowie K o sm o su (przynajmniej W itold, Fuks, a w pewnym sen
sie — Leon) podejmują trudy Syzyfowej pracy poznawczej, która jednak
jest skażona sceptycyzmem, nieustannym negowaniem efektów tej pracy.
Witold Gombrowicz napisał powieść, ale taką, która podważa rację istnie
nia gatunku.
U kresu swoich doświadczeń z próbami narzucenia bytowi jakiejkolwiek
konstrukcji W itold stwierdza:
Uśmiechnąłem się przy księżycu na myśl łagodną o bezsilności umysłu wobec
rzeczywistości porażającej, zatracającej, spowijającej... Nie ma kombinacji niemożliwej...
Każda kombinacja jest możliwa.
(K „ 1 3 9 — 1 4 0 )
Zarazem żadna z „kombinacji ” nie jest władna przejść ze sfery możli
wości w sferę realności. Stąd właśnie w finale utworu nie dochodzi do zisz
23 J. Jarzębski: G ra w G o m b ro w ic za ..., s. 118 — 120.
24 S. Eile: Ś w ia to p o g lą d p o w ie śc i..., s. 8 — 9.
„Kosmos ” W itolda Gombrowicza, czyli zagłada powieści_____________________________
107
czenia projektu W itolda („I teraz trzeba będzie powiesić Lenę ” — K., 143),
a nie dlatego, by — jak chce Jarzębski — interweniował autor, który ja
koby „przeląkł się zatrzaśnięcia w absurdzie wytworzonej konstrukcji” 25 .
Po prostu raz jeszcze rzeczywistość pochłonie konstrukcje, które stwarza
człowiek, gdyż chce, musi podejmować wysiłki wykraczania poza nią.
25 J. Jarzębski: G ra w G o m b ro w ic za ..., s. 502.
Krzysztof Uniłowski
„ K o s m o s ” b y W ito ld
G o m b r o w ic z , o r th e e x tin c tio n o f th e n o v e l
Sum m ary
The starting point for this article was the identification of K o sm o s by W itold Gombrowicz as
a narration whose objective is an attempt at constituting a story and a plot. The shifting between
the ontological and epistemological aspect of the object in the text has the effect that all the
endeavours directed towards constructing a plot, and in consequence — order, are marred with
suspicion and arbitrariness. Then also the classidally conceived narration „threatens ” deteriora
tion into story-telling. As if at other pole may be found those parts of K o sm o s which present
non-ordered reality. In this article these are named as presentive sequences. Oscillating between
story-telling and presentive sequences, the narrator manages to retrieve the narrative nature of the
work, but also delimitates the horizon of possibilities of the novel genre for which the narrative
aspect is the principal genological determinant.
Krzysztof Uniłowski
„ K o s m o s ” v o n W ito ld
G o m b ro w ic z d a s h e is s t d ie V e r n ic h tu n g d e s R o m a n s
Zusam m enfassung
Der Ausgangspunkt des Aufsatzes ist Erkenntnis des K o sm o s von W itold Gombrowicz als
einer Erzaehlung, deren Gegenstand bilden die Versuche der Konstituierung einer Geschichte und
einer Fabel.
Das Auseinanderschieben zwischen das Sein betreffenden und epistemologischen Aspekt des
Gegenstandes im Text bewirkt, dass alle Bemuehungen, die auf Zusammensetzung der Fabel (und
damit einer Ordnung) zugehen, sind ungeniessbar gemacht. Also die klassiche Erzaehlung
„bedroht” eine Verwandlung ins Fabulieren. Gewissermassen im Gegensatz befinden sich die
K o sm o s Abschnitte, die ein ungeordnete Realitaet vorstellen. Sie wurden als Praesenzsequenzen
bezeichnet. Zwischen Fabulieren und Presentation oszillierend, rettet zwar der Erzaehler des
K o sm o s den Erzaehlercharakter des W erkes, aber zeichnet auch Moeglichkeiten der Romanart an,
deren Erzaehlung die Hauptdeterminante der Genealogie ist.